poniedziałek, 4 stycznia 2016

18 souvenir


 Poszłyśmy po prezent dla cioci-babci.Przed sklepem palnęłam okolicznościową mowę na temat kupowania rzeczy potrzebnych ( czytaj: kategorycznie żadnych zabawek never ever).
Minąwszy pierwsze zasieki z zanęty w postaci pluszaków i elektronicznych pojazdów na wdzięki których moje dziecko nie jest specjalnie wrażliwe weszłyśmy w dział śmiertelnie nudnych bibelotów do domu.
Sektor zabawek, który jakiś niedouczony merchandiser (błogosławion niech będzie) znajdował się w przeciwległym, bezpiecznie dalekim narożniku, toteż straciwszy czujność radośnie buszowałam po półkach. Róża wkręcona w rolę doradcy zakupowego kwitowała wszystkie propozycje słowami „tak, ładne, kup to i chodźmy”.
Nagle moja osobista szopping assintant ożywiła się :
- Myślę , że kupimy to! – rzekła wskazując na karton z…plastikowym mikserem, który ktoś w przypływie rozsądku, bądź korzystając z nieuwagi młodocianego tyrana wrzucił między świeczniki.
- Róża, to jest zabawka. My musimy kupić prezent.
- Mam pomysł. Kupimy babci w prezencie ten mikser, a jak się jej nie przyda, to mi go odda.


2 komentarze: