wtorek, 4 października 2016

69.Kasztany w hełmie

  Coroczna akcja zbiórki kasztanów w przedszkolu ujawniła, iż moja rodzina z pewnością wywodzi się z kultur zbierackich. Od połowy września każdy dorosły osobnik od babci z dziadkiem począwszy, na pociotkach skończywszy okupuje strategiczne miejsca porośnięte kasztanowcem i nurkuje w trawie z dzikim zapałem na chwałę grupy Misiów. Co sprytniejsze jednostki (babcia z dziadkiem) oprócz zbieractwa, przekupują nieletnich zbieraczy lodami celem przejęcia zasobów. Ja poległam rażona bólem krzyża, który usunął mnie spod stuletnich kasztanowców na ponad tydzień. Leżąc na wznak na podłodze przypomniałam sobie, że siostra mojego dziadka zawsze leczyła bóle tego typu...kasztanami, wierząc w ich przeciwreumatyczne właściwości. Niestety cały urobek został już przez tatusia zataszczony do placówki oświatowo-wychowawczej, toteż sprawdzanie teorii o terapeutycznej mocy brązowych kulek okazało się niemożliwe.



Dziadziuś - absolutny mistrz prezentów obdarował Rózię autentycznym hełmem strażackim, będącym onegdaj ulubionym nakryciem głowy mojego brata. Krew nie woda, Róża pokochała bycie strażaczką i nasza hełm z dumą. Nie oznacza to jednakowoż rezygnacji z bycia księżniczką, bowiem okazuje się
niektóre korony DA SIĘ założyć nawet na kask strażacki. Albo chociaż skrzydełka wróżki.


kupując kiełbaski zakładajcie kaski !





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz