Idziemy do przedszkola. Róża skryta pod parasolem obserwuje przechodniów.
R: - Mamoo, a czemu ludzie rano tak biegają ?
Ja: - Pewnie spieszą się do pracy.
R: - No to przecież mogli wcześniej wstać a nie teraz muszą lecieć!!!
Ja: - Niektórzy nie chcą zmoknąć, to biegną...
R: - Parasole mogli zabrać, a jak nie mają, to przecież tylko woda - wyschnie.
Ja: - Róziu, a co ty dzisiaj jesteś taka mądrala? Nigdy się nie spieszysz?Nigdy nie robisz afer że zmokniesz?
R: - Nie, to ty się spieszysz i mnie poganiasz, ja zawsze mam dużo czasu. A afery robię tylko o ważne rzeczy. Na przykład jak mi się pasek w kapciuszku przekręci na drugą stronę.
2.
Róża siedzi nad wielkim pudłem z zabawkami typu "duperele" ( niespodzianki z Kinderegg, dodatki do gazet, gadżety z kiosku za 2.50 , gratisy do zakupów itp.) z zadaniem dokonania redukcji.
Zaglądam tam co jakiś czas, bez zdziwienia odnotowując, że początkowy sposób segregacji metodą "na kupki" przynosi mierne efekty, głównie z powodu rozproszenia sprzątającej, która bawi się w najlepsze figurkami z Fistaszków. Po godzinie, ponaglana przeze mnie i motywowana przez tatkę, Rózia przychodzi do kuchni z jednorazówką w której spoczywa połamana ażurowa piłeczka, i patyczek od lizaka.
-To wszystko? - pytam zdziwiona
-Tak - twardo orzeka dziecię - reszta jest mi zbyt bliska. Przypomina mi moje dzieciństwo.
3.
Odbieram córkę z przedszkola. Wychowawczyni mówi, że Rózi leciała z nosa krew.
Pani: - I ja ją spytałam, Różyczko... dłubałaś w nosie? A ona mi na to odpowiedziała "bardzo mi przykro, ale nie znam szczegółów". Ja się proszę Pani prawie udusiłam ze śmiechu.
Z tą informacją wracamy do domu.
Próbuję dociec ( nie wiem w sumie po co ) przyczyny tego krwawego wycieku.
Ja: - Rózik, to jak to było? Dłubałaś w nosie, czy samo poleciało?
R: - Mamo, ja już z panią rozmawiałam. Skupmy się na ważnych sprawach. Czy możesz mi pomalować paznokcie złotym brokatem?
tak się cieszę, że za chwilę na urlopie będziemy zajmowały się głównie ważnymi rzeczami... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz