sobota, 21 października 2017

102. Jesienne melodie

Ummhhmmmaaa uuummmhhhmmmaaa uuummmmhhaałauummm.....ummmmłahu
- dobiegło z poziomu bagażnika.
Wyrawana z kontemplacji nad smrodem w piwnicy o poranku, przystanęłam na chwilę, zwracając się ku tyłowi rowera. Róża siedziała okrakiem, dziarsko wywijając nogami i zawodząc jak wciągnięta taśma magnetofonowa. Na moje pytanie cóż to ma doprawdy być, dziecko swobodnie odpadło, że prezentuje mi tu oto indiański śpiew gardłowy, który nadzwyczajnie dobrze brzmi, po tym jak wypadł jej mleczny ząb na dole. (Jupi! Pierwszy bez pomocy dentysty). Przez moment wsłuchiwałam sie w ów "śpiew", bo mnie zwyczajnie zatkało, po czym jak to  każdy ramol ktory nie czai, jęłam doszukiwać sie sensu. Dostałam zatem czego chciałam...dowiedziałam sie bowiem, że pieśń ta konkretnie opowiada o tym, ze ludzie wysyłają do nas za mało przesyłek, oraz że powinno sie głaskać wiecej psów. W sumie...dobry przekaz - uznałam po tym jak odzyskałam normalny wyraz twarzy.

Ummhhmmmaaa uuummmhhhmmmaaa .
To było o miłości, ptakach planujących odloty i kupie w kałuży, obok której przejechałyśmy. Jesień jest taka inspirująca.


Przyjaciele Rózi -Dawid i Daniel przywitali ją należycie!


2 komentarze: