Tego roku najbardziej ruchliwym z domowników okrzyknięto... choinkę, która wskutek nadmiernego ostrugania piłą mechaniczną nieco gibie się w stojaku i cyklicznie ulega namowom grawitacyjnym, z każdym upadkiem tracąc milion igieł. Ponieważ drzewko stanęło w Rózinym pokoju pocieszam się, że nie będę musiała specjalnie naciskać na zakładanie kapci (naciskam rzadko, gdyż sama nie lubię i nie noszę), bo dziecię miało już kontakt pięta-igła i wrzasku narobiło słusznego.
Różka systematyzuje wiedzę na temat Bożego Narodzenia. Po opornym przyjęciu do wiadomości, że dziecina w żłobie jest Jezusem, który narodził się w skandalicznych warunkach sanitarnych, a Maria była jego mamą, przyszedł czas na odpowiedź jaką rolę w tej całej historii pełnił Józef... Mam wrażenie ze ta informacja nadal się wgrywa w twardy dysk mojej córki, nawykłej jednak do tradycyjnego podziału ról w rodzinie.
Z cyklu "interpretacje wielkich mistrzów" - Trwałość Pamięci |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz