( intonacja pełna obietnicy, połączona przeświadczeniem o nierychłym omdleniu ofiarowanego z powodu mieszanki zachwytu, wzruszenia i podniecenia )
-Super, pokaż! - nabieram się jak zwykle na ten ton , podświadomie oczekując arcyciekawej pracy na złożonym w czworo mokrawym karteluszku. (Kiedyś się doczekam. W nagrodę za lata oglądania "pętli w kolorze". Kiedyś padnę z wrażenia)
Na kartce plątanina linii w kolorze czarnym. Ni chybi labirynt - ostatnio ulubiony motyw.
- Ooh, to przecież labirynt! Na pewno fajnie się go rysowało. Bardzo ci dziękuję kochanie - staram się zawrzeć jak najwięcej entuzjazmu i otuchy, no przecież na to liczy...
-To nie moje. To rysował inny chłopczyk- słyszę.
-Jak to?
- Ja nie miałam czasu na rysunki bo bawiłam się z Martą. Ale wzięłam ten rysunek żeby Ci nie było smutno. Tylko kichnęłam i się pomoczył.
Dobrze mi tak
Ściema za ściemę
Pętle w kolorze. Łudząco podobne do moich szkiców ze studiów. Pocieszam się.
No cóż! Chyba należy się cieszyć, że dzieci o nas myślą!
OdpowiedzUsuńKonrad przyniósł dziś z przedszkola znalezione w koszu gazetki. Ja dostałam z meblami a Piotrek z samochodami!:)
Każdemu według potrzeb
OdpowiedzUsuń