Co roku w wakacje stawał jakiś namiot, więc Rózia zaprogramowała się że na hasło "lato" odzewem jest "cyrk". Obiecałam że RAZ pójdziemy i słowa dotrzymam. Jeśli pokocha to co tam ujrzy, to Julinek wzbogaci się o uczennicę z obłędnikiem. Obłędnik, jest to hybryda błędnika (odziedziczona po mnie), mająca niewiele wspólnego ze zmysłem równowagi, za to doprowadzająca postronnych do szału. Ludzie z obłędnikiem nie zawsze trafiaja centralnie w drzwi, wywalają się na prostej drodze, strącają łokciem oddalone o pięć metrów miśnieńskie porcelany...
Idealny materiał na cyrkowca.
Póki co, Róża ćwiczy tańce z pomponami w stylu american cheelider. Choreografia własna, rymy własne , tematyka życiowa. Próbka?
" w ki-bel-ku
w ki-bel-ku
ro-bi-się -si-ku"
"Mamo! Tu jest jakaś kłamczuchowa biedronka!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz