Stałyśmy w kolejce do kasy. Za nami ustawiła
się kobieta z córką mniej więcej w wieku mojej, co sprowokowało natychmiastowe
powitanie ze strony Róży i błyskawiczne skrócenie dystansu w postaci okrzyknięcia
Anitki przyjaciółką. W pewnym momencie nową koleżankę zainteresowała
zawartość buzi mojego dziecka.
- Mamo! A ta
dziewczynka ma druciki w buzi! - zawołała Anitka.
No cóż…
dzieci są ciekawskie ( dorośli też , tylko się krępują ), postanowiłam więc wyjaśnić
o co chodzi.- Anitko, Rózia ma taki aparacik ze sztucznymi ząbkami , bo jej zęby były chore i pani dentystka musiała je wymienić. Niedługo Róży odrosną nowe ząbki i już nie będzie musiała go nosić - tłumaczyłam mozolnie zasłuchanej czterolatce, która na wszelki wypadek penetrowała językiem zawartość własnej paszczęki.
- Noooo
właśnie – wtrąciła się mamusia Anitki do własnego dziecka – Tak to właśnie jest
jak nie myjesz zębów. Mówiłam ci że powypadają. Patrz i uważaj!
Zatkało
mnie. Fala przykrości która w tym momencie przepłynęła przez moje wnętrzności sparaliżowała mi funkcje obronne,
więc jedyne do czego byłam zdolna, to prawie się nie popłakać.
- Ale
przecież ja myję zęby – usłyszałam żałosny głos mojej córki – Myję w przedszkolu i w domu.Dopiero głos mojego dziecka przywołał mnie do rzeczywistości w której ludzie mają głęboko w dupie uczucia innych. Nie było sensu tłumaczyć czegokolwiek.
Ani tego, że ta kobieta sprawiła przykrość małej dziewczynce, ani tego że mogłabym się habilitować w zakresie higieny jamy ustnej u nieletnich.
- Ta pani
też zapewne myje głowę, chociaż nie widać – zlazłam do poziomu poniżej
morza. Wcale mi to nie pomogło. Na szczęście
przyszedł czas kasowania i płacenia. Mogłyśmy sobie pójść.
Nie ochronię
jej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto niechcący będzie mógł sprawić jej przykrość.
Ta świadomość ważyła więcej niż siaty z zakupami.
- Mamusiu
kocham cię najbardziej na świecie. Zaśpiewajmy coś! – zagadnęła Rózia.
Siatki zelżały.
Feluś też nie ma wszystkich zębów. Taka rodzinna tradycja. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz