Zabawy z Prawiecztetolatką uświadamiają mi jak wiele rzeczy brakuje w naszym domu. Na przykład nie mamy kitla lekarskiego w rozmiarze 110. Skandaliczne to niedbalstwo z mojej strony wytknęła mi dziecina kilka dni temu, zachęcana do zabawy w szpital. Brak odzieży roboczej uniemożliwił przeprowadzenie poważnej operacji na Misiu Przerażonym, który spadł z półki i prawdopodobnie złamał sobie COŚ. Ostatecznie Róża postanowiła bez fartucha pobieżnie oblecieć pacjenta stetoskopem, po czym straciła do niego serce, ponieważ jej myśli wjechały na nowy tor, mianowicie - co będzie jak ona spadnie z wysokości.
Tak więc zażądała spadochronu. Mamy na stanie dokładnie taką samą ilość spadochronów, co fartuchów dla nieletnich. Nasze dziecko, któremu nie udali się rodzice rozważa założenie kolejnej skarbonki - na różne potrzeby.
Potrzeby się mnożą, gdyż planowany na lato występ cyrkowy ewoluował z rowerowej woltyżerki w program tresury kota. Na razie na treningach nie jest łatwo. Trenerka z dmuchanym kółkiem wrzeszczy SIAD, a kot siada lub stoi (albo sobie idzie). Program przewiduje też skok, wobec którego Feliks cały czas ma wątpliwości - ma być lepiej, po zdobyciu płonącej obręczy.
Miś Przerażony...ja też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz