Róża nie lubi kiedy rzeczy dzieją się inaczej niż obmyśliła. Nawet jeśli dzianie się jest logiczne, cykliczne i zgodne z odwiecznym prawem natury, ona wcale nie zamierza się na to godzić. Skoro więc mamy lato (fakt, że obleśnie mokre i nieciekawe), Rózi zachciewa się zimy. Marzenia o śniegu wywołała wszechobecna "Kraina lodu" i przegląd zdjęć z bałwanem w roli głównej. Westchnięcia, jęki oraz postękiwania mające sprowokować niezwłoczny opad białego puchu okazały się być totalnie bezskuteczne. W sensie nie robiły wrażenia na Wszechmogącym, bo jeśli o mnie chodzi, to wrażenia potęgowały się z każdą chwilą. W nagłym olśnieniu odnalazłam w chacie przejście do Krainy Lodu. Otworzyłam drzwi od skutej lodem zamrażarki i poleciłam odmrażać (ponoć lodówkę mamy "no frost", ale zdaje się o tym nie wiedzieć, obrastając w mroźne grudy). Róża z zapałem i błyskiem w oku drapała szron, pomagając sobie suszarką do włosów. Do podstawionej miski kapała woda, z fragmentami sopli, dziecko intonując "mam tę mooooc" ryło dziury w krze, a tatko z niedowierzaniem kręcił głową. Po dwóch godzinach zamrażarka wyglądała jak nowa, a córka w kurtce przeciwdeszczowej zarzuconej na piżamę napawała się widokiem lodowych kawałów topniejących w odpływie umywalki. Pragnienie zimy zostało zaspokojone.
W poniedziałek natomiast z dwuletnim wyprzedzeniem zawitała do nas wróżka zębuszka, zwabiona wyrwaną przez dentystkę górną czwórką. Zostawiła kasę pod poduszką, pod osłoną nocy zarekwirowała korzeń zębowy i tyle ją (nie)widzieli. Wizyta zębowej wróżki także była ogromnym marzeniem Róży, choć ja mogąc wybierać wolałabym, aby akurat tu natura mogła się wykazać w swoim czasie - no ale trudno. Na odrętwienie po znieczuleniu i lekką opuchliznę, które najbardziej rozżaliły baardzo dzielną Różkę, pomogły lody pływackie (wodne). Wieczór natomiast wypełniła krzątanina przygotowawcza przed wizytą hojnej Zębuszki. Trzy razy myty rekwizyt stomatologiczny umieszczony został w specjalnym woreczku, okno uchylone, zasłona odsunięta, nawet stołek podstawiony dla bezpieczeństwa odwiedzającej, która mogłaby okazać się współposiadaczką obłędnika i runąć z parapetu na dziób. Róża przewiduje takie rzeczy.
Generalnie goi się ładnie, kasa się zgadza, pierścionek od dentystki lśni, życie płynie dalej normalnym rytmem. Dopóki dziecko nie wypowie życzenia...
|
fachowiec od fryżyderów |
|
miejsca dość dla wróżek z workami pieniędzy |
Aj waj! Zima jest nie tylko Różanym marzeniem! Również Danielos co chwila wypytuje kiedy będzie zima i spadnie śnieg na co ja metodą zdartej płyty wypowiadam liczbę miesięcy pozostałą do tak oczekiwanej pory roku. Uhhh. Ja tak nie tęsknię :/
OdpowiedzUsuńOni się rozumieją. Przecież dobrze wiesz...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń