Jedziemy taksówką od babci.
Róża śpiewa na całe gardło "Jesteśmy Polką i Polakiem".
Po trzecim bisie taksówkarz zapewne pożałował pierwotnego entuzjazmu dla śpiewu małej dziewczynki. Ta tymczasem litościwie zakończyła deklaracje miłosne względem ojczyzny przerzucając się na kolędowanie.
-Chwała na wysokościiii... mamoo, ten samochód strasznie się chwieje - gwiazda ma pretensje.
-Pan skręca, to samochód się przechyla - usiłuję wytłumaczyć (fakt) lichego kierowcę.
- I nie jedziemy jak jest czerwone światło - koryguje Róża kombinującego taksówkarza.
Kierowcy zaczyna latać oko, ale nadrabia miną, po czym wiezie nas na zupełnie inną ulicę - Piłsudskiego (pewnie mu się przez ten patriotyczny początek pomieszało)
-Gloooria gloriaa...mamoo, czy ten pan zabłądził?
-Nie Róziu, pomyliło się panu.
-To straszne. Będziemy teraz się błąkać ...
(Dowiózł nas. Za darmo. Wychodząc usłyszałam długie westchnienie ulgi)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz